Aktualności
HUBERTUS W BIELOWICKU
Mimo wrodzonego sprytu i wielu zwinnych sztuczek, lis nie umknął pogoni jeźdźców, którzy w ostatnią sobotę października świętowali dzień św. Huberta, patrona myśliwych i jeźdźców.
Ranczo w Bielowicku po raz kolejny było miejscem hubertusa, a więc tradycyjnych obchodów święta myśliwych i jeźdźców. – To urokliwe miejsce, które żyje dzięki jeździeckiej pasji ludzi, którzy je stworzyli – mówił wójt Janusz Pierzyna, witając gości: myśliwych i jeźdźców. Od lata z sukcesem organizuje je Stanisław Kubaczka, właściciel rancza, zapraszając na nich wszystkich zainteresowanych.
Hubertusowska gonitwa – główny punkt obchodów święta – rozpoczęła się od gry sygnalistów myśliwskich, jeźdźcy tłumnie wyjechali w pola, aby zapoznać się z terenem. W kłębach pary z końskich chrap i wśród tętentu kopyt jeźdźcy przemierzyli malownicze tereny sołectwa i powrócili na łąkę, skąd rozpoczęli właściwą gonitwę. Do ramienia uciekającego jeźdźca przymocowana jest lisia kita, trzeba go dogonić i ją zerwać. Sprytny lis mimo wielu zwinnych sztuczek, nie zdołał się wymknąć pogoni i został szybko schwytany. Na zakończenie gonitwy zarówno na uczestników gonitwy, jak i widzów czekał myśliwski gulasz. W tym czasie jeźdźcy dali na padoku pokaz swoich umiejętności.